W marcu jak w garncu. Nic dodać, nic ująć. Moje zdrowie kaprysiło i to konkretnie. Dało mi w kość bardziej niż pogoda. Bo ta dawała radę. Tak mi się wydaje. W sumie dopiero teraz odnotowałam jakieś wichury, deszcze. Wcześniej było ciepło i słonecznie, a jeśli nie było, to i tak będzie, przynajmniej w moich wspomnieniach. Marzec był więc naprawdę pięknym miesiącem, który niestety przesiedziałam na dupsku, nie wyściubiając nosa z domu, no poza krótką wycieczką do Londynu. A gdy choruję, mam jakąś dziwną awersję do słowa pisanego. No prawie. Bo coś tam jednak przeczytałam. Co? Już Wam pokazuję :)
Marzec rozpoczęłam thrillerem A.S.A. Harrison W cieniu, takim pączkiem bez nadzienia, książką, którą promowano jako świetną pozycję dla fanów Zaginionej dziewczyny Gillian Flynn. Może stąd ten zawód. Niby dobra powieść, ale… spodziewałam się po niej czegoś więcej, o czym Wam zresztą mówiłam, więc nie ma sensu się powtarzać. Zaraz potem w moje ręce wpadło Starcie królów George’a R. R. Martina. CO TO BYŁA ZA KSIĄŻKA Mam ochotę zaserduszkować Was na amen
KOCHAM MARTINA! Oto najlepszy autor na całym bożym świecie. Nie ma lepszego. Przynajmniej teraz, gdy przechodzę mega wielką fascynację jego twórczością.
Choć drugi tom Sagi Pieśni Lodu i Ognia urzekł mnie niemiłosiernie, złoto zdobywa JEDYNY I NIEPOWTARZALNY IVAN, który skradł moje serce już od pierwszej strony. Oto najlepsza książka, którą w tym roku przeczytałam. Ciepła, urocza, niezwykle mądra, niosąca za sobą piękne przesłanie. Tydzień po niej zabrałam się za Hopeless pióra Colleen Hoover. Uległam Waszym prośbom, przeczytałam tę książkę i nie żałuję tego. Kto wie? Może sięgnę po „Losing Hope”. Dla Holdera wszystko!
W ostatnim tygodniu marca udało mi się skompletować Drużynę Pierścienia (z taką ekipą Sauron mi niestraszny!), a także odbyłam błyskawiczną podróż do Krainy Czarów, w której obowiązujące w normalnym świecie prawa logiki działają na opak. Dlaczego błyskawiczną? Dzień później nagrywałam PONIEDZIAŁEK Z KLASYKĄ. Chciałam popaplać o Tolkienie, ale… Nie mogę zdradzić, dlaczego koniec końców zostałam zmuszona przesunąć ten filmik na inny termin. Niespodzianka ;) I to by było na tyle. Jeśli macie ochotę na paplando, zapraszam do obejrzenia mojego filmiku, w którym poza książkami, które przeczytałam w marcu, pokazuję też te, które planuję zabrać ze sobą do Ełku. To będą zaczytane święta! Jakie książki udało się Wam przeczytać w marcu?