
Tocoiricoc nie jest strażnikiem skarbu, tylko prawa…
Liczne zwroty akcji. Barwni bohaterowie. Skarb Inków. I w tym wszystkim Dolny Śląsk. Oto moi drodzy jedna z ciekawszych powieści przygodowych, które ostatnio czytałam. Szalenie lekka. Niezmiernie wciągająca. Intrygująca. Bo nawet w najśmielszych snach nie sądziłam, że przeczytam kiedyś powieść o potomkach Inków, którzy schronili się niegdyś na terytorium naszego kraju…
Robert Kilen zaimponował mi, serio. Widać, że dogłębnie prześledził historię Dolnego Śląska, okolicznych zamków, kościołów i opactw. Toteż tło historyczne tej powieści jest doprawdy wspaniałe. A sama powieść? Porwie Was już od pierwszych stron! Znajdziecie w niej wartką akcję, całą masę intryg, a także przezabawnych, nieco przerysowanych bohaterów. Sabine Blondemaler! Mistrz!!!! Można by rzec, że „Krew Illapa” to taki Indiana Jones w polskim wydaniu – tylko, że bez Indiany. Bo poszukiwaczy skarbów jest tu więcej. Poza nimi nie brakuje też tzw. złych Niemców. Jestem urzeczona tą książką. Świetna pozycja na lato!
Za książkę dziękuję wydawnictwu Bellona.