Wyniki konkursu urodzinowego

Dziękuję za wzięcie udziału w moim konkursie urodzinowym! Dostałam tyle odpowiedzi, że… Po pierwsze byłam w szoku, że było ich tak dużo. A po drugie wykazaliście się taką kreatywnością, że wybranie spośród nich jedynie 3 zwycięzców było szalenie trudne. Dodam, że w większości opowiadań i wierszy przewijała się moja osoba. Ja. Albo ja i Mróz. Albo ja i Leitner. Albo ja, Mróz i Leitner. Czasem dorzucaliście do tego towarzystwa moją kotkę Katniss. Obłęd!!! I tym trudniejsza decyzja. Zwłaszcza, że 80% z Was chciało torbę z hasłem IDZIE MRÓZ… Dlatego też poza głównymi nagrodami, postanowiłam przyznać też 3 nagrody pocieszenia.

Torba z hasłem IDZIE MRÓZ oraz książka „Turkusowe szale” autorstwa Remigiusza Mroza wędrują do Uli S. za opowiadanie, które wbiło mnie w ziemię. Trzeci tom Parabellum <3 Aaaaa chcę go! Tu! Teraz :D

Za górami, za lasami w malowniczej miejscowości siedział młody mężczyzna. Na pierwszy rzut oka była to przeciętnie wyglądająca postać, ciemne włosy, kilkudniowy zarost i duże, czarne migdałowe oczy. Mężczyzna siedział przy ciężkim drewnianym biurku pisząc zawzięcie na komputerze, w pomieszczeniu panowała cisza, której spokój zakłócał wyłącznie dźwięk przycisków klawiatury. W pewnym momencie czarnooki spojrzał na nieopodal stojący zegar, który wskazywał północ na co westchnął z irytacji i jeszcze bardziej przyśpieszył pracę. Pisanie bowiem było jego pasją, a zarazem sposobem na życie. Wiedział, że nie dokończy dzisiaj swojego dzieła, wyłączył komputer, którego na monitorze przez chwilę połyskiwał napis ?Parabellum część 3?. Sięgnął po stający obok do połowy opróżniony kubek z zimną już kawą i popatrzył w okno. Aktualną pogodę można by nazwać paskudną, a zarazem zadziwiającą zważywszy na fakt, że było Boże Narodzenie, a do tej pory nie spadł śnieg. Pokręcił ze złości głową i odstawił naczynie, ?To wszystko moja wina? pomyślał i podszedł do ogromnej półki z książkami. Chwycił stojącą książkę i mocno pociągnął, czynność ta wywołała mechanizm otwierający drzwi do innego Świata. Przekroczył próg i nagle otoczyły go małe, kolorowo ubrane elfy, które piskliwym krzykiem przekazywały mu informacje.

- Panie Mróz jesteśmy spóźnieni !- powiedział jego główny asystent Obelt, jednocześnie nakładając na niego niebieski płaszcz.

- Spokojnie- powiedział mężczyzna- Zdążymy, Pan Mikołaj zajął się już Czarną robotą i teraz zaczyna zimne tereny.- dodał zakładając siwą brodę. Niedaleko niego stały już gotowe do drogi renifery, a w błękitnym wozie leżały ogromne worki. Po chwili wsiadł do zaprzęgu gotowy do drogi.

- Dziadku Mróz jeszcze kostur!- powiedział jeden z pomocników szybko podając mu przedmiot. Upewniwszy się, że wszystko zabrał mężczyzna chwycił lejce, krzyknął ?WIO? dając sygnał do startu. Po chwili leciał już szybko po niebie, a za nim wiła się błękitna smuga z której zaczął padać śnieg. Mróz musiał także zatrzymywać się co chwilę aby dostarczyć odpowiedni prezent bożenarodzeniowy danemu człowiekowi.

Po wielu godzinach pracy mężczyzna dotarł do Wrocławia, wpadł w rytm pracy snując plany dalszych swoich powieści. W pewnym momencie gdy już miał włożyć przez dziurkę od klucza prezent jednej dziewczynie zamarł. Jego oczom ukazał jest widok stosik jego książek, który ocieplił jego serce. Zobaczył bowiem pokaźnej wielkości biblioteczkę, co było dość rzadkim widokiem u młodych ludzi. Złamał zasady swojej pracy i wszedł do pokoju oglądając pokaźną kolekcję. Gdy ujrzał stosik książek swojego autorstwa jego serce zalała fala ciepła. ?A jednak ktoś to czyta? pomyślał i uśmiechnął się szeroko. Jeszcze bardziej się zdziwił, a zarazem uszczęśliwił go widok leżącej nieopodal torby z napisem ?IDZIE MRÓZ?. Jego palce delikatnie dotykały czarnych napisów gdy nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. Rozejrzał się po pokoju ledwo zauważając białą koszule w usta, która leżała niedbale na podłodze i ruszył w kierunku choinki. Położył pod drzewko prezent i rozejrzał się w około upewniając się o swojej anonimowości, szybko położył obok niego rękopis swojej najnowszej książki. W drodze powrotnej do swojego wozu potknął się o dywan hałasując głośno. Z zawrotną prędkością wyskoczył za okno i za pomocą swoich mocy zamroził szyby.

W tym momencie pewna szatynka leniwie potarła oczy i rozejrzała się po swoim pokoju. Z powodu zaspania nie zauważyła czekających na nią prezentów. Nie taki był jej cel, szukała bowiem swojego kota, który jak była przekonana obudził ją ze snu. Pupilka nie znalazła jednak spostrzegła piękne lodowe kształty, które powstały na szybie.

- Idzie Mróz- powiedziała cicho po czym zamknęła oczy i zasnęła.

Torbę z hasłem O TYM PAPLAŁAM i książkę „Służące” autorstwa Kathryn Stockett otrzymuje Liliana D. za opowiadanie pt. „Niezwykły sen”. Czytałam je z wypiekami na twarzy. Długo nie mogłam się po nim pozbierać. Liliano! Ta Twoja wyobraźnia…. No brak mi słów ;*

Niezwykły sen

Po powrocie ze Słowacji byłam tak wykończona, że najbardziej w świecie marzyłam położyć się do łóżka. Chciałam się zrelaksować i jednocześnie odpocząć po pozytywnie spędzonym tygodniu w Tatrach. Kupiłam nawet mojemu kotu Katniss chodzącą mysz na baterie, aby miała się czym zająć i nie próbowała mnie budzić. A więc weszłam do mojego pokoju i wskoczyłam czym prędzej pod kołdrę. Po kilku minutach patrzenia w sufit, zasnęłam. Zaraz zdałam sobie sprawę, że jestem na szlaku górskim. Aby dowiedzieć
się dokładnie gdzie jestem podeszłam do tablicy informacyjnej. Na tablicy widniał wielki napis „ALPY”. Gdy zdałam sobie sprawę gdzie jestem zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Byłam tak podekscytowana, że się z kimś zderzyłam. Spojrzałam w górę, chcąc przeprosić i okazało się, że to nie kto inny, a sam Christian Leitner. Zamarłam z wrażenia, nic nie powiedziałam, a on odszedł i zaczął się wspinać. Wiedziałam, że muszę coś zrobić. Przecież nie mogę go zgubić! Wzięłam się w garść i zaczęłam się wspinać. Gdy go dogoniłam, wiedziałam, że muszę coś powiedzieć. Nie mogłam, pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam tak na siebie zła, aż wreszcie usłyszałam jego głos, skierowany wprost do mnie.
– Dobrze sobie radzisz. Widać, że jesteś stworzona do chodzenia po górach.
Zrobiłam wielkie oczy i powiedziałam.
– Dziękuję. Tak, bardzo to lubię. Ale ty też nie jesteś niczego sobie.
Uśmiechnął się. Spojrzałam na niego i się rozpłynęłam. Sama po chwili też się uśmiechnęłam.
– Dzięki. Jak masz na imię?
– Anita
Zdziwiłem się, że nie zadała mi tego samego pytania. Chciałem się przedstawić.
– Jestem…
– Christian Leitner. Wiedziałam, że to Ty, gdy tylko Cię zobaczyłam.
Byłem zaskoczony. Ta dziewczyna mnie tak zadziwiała.
– Skąd wiedziałaś?
– Po prostu tak sobie Ciebie wyobraziłam. Czytałam o Tobie książki.
– Ktoś chciał o mnie pisać? Nie wierzę.
– No to uwierz!
Zaczęłam mu opowiadać o jego przygodach. O wrażeniach jakie mi towarzyszyły podczas czytania. Tak o tym paplałam, nie dając mu dojść do słowa, aż wreszcie się roześmiał. Spojrzałam na niego. Powiedział prosto z mostu.
– Jesteś tak pozytywnie zakręconą osobą, że nie sposób słuchać twojego niesamowitego paplania z uśmiechem na twarzy.
– Ja pierniczę, Laitener. Nie wierzę, że tu z Tobą jestem. Muszę coś zrobić! Coś na maxa szalonego.
– Hmm? Skoro już tu jesteśmy to spróbujmy się wspiąć na sam szczyt!
– Ok. Z Tobą mi się uda.
Po kilku godzinach, zmęczona, nie czująca już nóg postawiłam stopę na ostatnim schodku. Spojrzałam w bok. Christiana obok mnie nie było. Odwróciłam się. Szedł powoli. Nie miał już sił. Był wykończony. Tak bardzo chciałam pokazać mu, że jestem silna. Chciałam być pierwsza i zdobyć ten szczyt. Udało się! Razem z nim mi się udało.

Podeszliśmy do barierki podziwiać z szczytu Mount Blanc krajobrazy. Były przepiękne, zupełnie inne niż w Tatrach. Byłam przeszczęśliwa. Spojrzałam na Christiana. Zbliżył się do mnie i już miał mnie pocałować, gdy Katniss mnie obudziła. Zdałam sobie sprawę, że znów jestem w swoim pokoju. Krzyknęłam tylko.
– Katniss. Ja pierniczę!

Torbę z hasłem JENNY oraz nieszczęsne „Wojny rodziny Gucci” wędrują do Kasi S. za zabawną historię, dzięki której zapałałam miłością do Jenny. Oczywiście nie Jenny Gucci!!!! Ale po prostu Jenny. Bo po lekturze tej okropnej książki, źle reagowałam na jakąkolwiek Jenny :) 

Jak zawsze po pracy sprawdzam skrzynkę pocztową. Już wchodząc do pokoju zauważyłam, że jest tu coś nie tak. Szafa była niedomknięta i wystawał stamtąd kawałek torby wielorazowej. Podeszłam do szafy i nagle runęły na mnie książki – kryminały, fantastyka, romanse, obyczajowe… Kilka złapałam jednak reszta postanowiła, że przygwoździ mnie do podłogi.
-Jenny!!! – zawołałam. Wiedziałam, że to jej sprawka. Tylko ona potrafi tyle książek kupić. Jednak słabo je chowa.
-Tak?! – usłyszałam po chwili.
-Choć tutaj i mi pomóż!
-Nie mogę! Prysznic biorę!
-Nie obchodzi mnie to! Przyłaź i tu już!
Zjawiła się po chwili z turbanem na głowie oraz ręcznikem zawiązanym wokół talii. Kiedy mnie zauważyła rzuciła się do pomocy.
-Badzo cię przepraszam. Chciałam kupić kilka książek, a wiem, że dużo ostatnio kupuję i nie chciałam cię martwić oraz denerwować… – w kącikach jej oczu pojawiły się łzy.
-Więcej w tym miesiącu nie kupuj. Za dużo pieniędzy już wydałaś – udałam się do swojego pokoju trzymając w ręce kilka książek. Ta noc na pewno nie będzie przespana.

A to już nagrody pocieszenia. Kasia K., która napisała zabawne opowiadanie „Z pamiętnika A.” oraz Sylwia, autorka przezabawnego wiersza, otrzymują „Służące” Kathryn Stockett, a Sylwia, autorka opowiadania „Odmienna/Blask Księżyca” otrzymuje powieść „Turkusowe szale” z autografem autora. 

Z pamiętnika A.

Znowu musiałam nastawić budzik na 6 rano. Tak znowu, bo kolejny sąsiasd postanowił wyremontować swoje mieszkanie. A recenzja sama się, przecież nie nagra. Ubrałam swój odświętny czarny sweter z cekinami i zasiadłam do nagrywania. Nim wypowiedziałam pierwsze słowo, dokładnie o 6:05 usłyszałam obrzydliwie głośne wiercenie. Zniechęcona porzuciłam swój ambitny plan nagrania urodzinowego filmiku i poszłam nakarmić swoje zwierzaki, które przyglądały się uważnie moim poczynaniom. Dopijając kawę, zgarnęłam Turkusowe Szale i już byłam w drodze do pracy. Pochłonięta lekturą nie zauważyłam wyłaniającej się latarni, która zagrodziła mi drogę. W tej chwili weszłam w bliższe relacje z latarnią niżeli bym chciała. Kurcze, a moja przyjaciółka M. Powtarzała mi, żebym nie czytała w drodzę, lepiej jej tego nie będę wspominać. Praca niezmiernie mi się dłużyła kiedy dowiedziałam się, że na poczcie czekają na mnie nowiutkie książki z Arosa. Więc gdy tylko wybiła 16 pognałam na pocztę, następnie do domu by sprawdzić i rozpakować swoje zamówienie. Zgodnie z nim, w kartonie były książki do mojego urodzinowego konkursu. Jennyyyy!!! to znowu ty, ile jeszcze będę cię znosić ? tylko takie myśli siedziały mi w głowie. Rzuciłam ją w kąt pokoju i podekscytowana zaczęłam przeglądać Służące i Turkusowe Szale ? w których jestem zakochana. Ahh ten Mróz <3 Licząc na więcej szczęścia niż rano ponownie chciałam nagrać filmik, tym razem bez żadnych efektów specjalnych. Zasiadłam przed kamerą i zaczęłam swój wywód, o książkach, które powinny mieć kategorię ‚O TYM PAPLAŁAM‚, ale szczerze mogłabym o tym paplać jeszcze więcej i jeszcze dłużej. Kiedy dochodził wieczór znowu pogrążyłam się w czytaniu, gdy tylko zauważył to mój chłopak, stwierdził że jestem uzależniona i zarządził wyjście do kina bez czytania, vlogowania ani wspominania o Christianie Leitnerze. W takim razie drogi pamiętniczku będę już kończyć, bo czeka mnie wieczór, bez moich uzależnień.
A.

Wiersz Sylwii

O tym paplałam
W noc ciemną, długą.
O tym paplałam
Z Montekim- mym zgubą!
Wyszłam na balkon, welon podniosłam,
On ujrzał czoło- całe w mych krostach.
Uciekł! Odjechał!
Lecz ślub się odbędzie.
Jeden Parys mnie kocha!
On mężem mym będzie!

Opowiadanie Odmienna/Blask księżyca

Na granicy dwóch światów, gdzie mrok spotykał się ze światłem, żyła istota tak wyjątkowa, jak żadna inna. Włosy miała złociste, lecz skórę bladą i zimną jak lód. Jej oczy ciemniejsze były od najczarniejszej nocy. Smukła była to dziewczyna o czarującej twarzy i mądra, bo z dwóch światów zrodzona.

I choć w jej sercu mieszkało lato, to w żyłach płynął chłód i nie pozwalał jej żyć z dala od Zimowego Lasu. Przed wieloma laty mieszkała w samym sercu Słonecznej Równiny. W mieście, w którym słońce świeciło przez większość dnia, ogrzewając spragnionych ciepła Letnich Ludzi. Nie pasowała do nich, więc odeszła, by znaleźć miejsce, gdzie by w pełni należała. I choć mieszkańcy Słonecznej Równiny próbowali ją zatrzymać, bo miłość była w ich sercach, nawet do tak odmiennej istoty, nie dała się ubłagać. Dom odnalazła na granicy ciepła i chłodu, radości i smutku. Mimo że mieszkała z dala od ludzi, nie doskwierała jej samotność. Przyroda ją rozumiała, bo była wyjątkowa. Szeptem rozmawiała z drzewami z Zimowego Lasu, a chichotem rozbawiała kwiaty, które rosły na Letniej Polanie.

Pewnej księżycowej nocy , gdy Odmienna rozmawiała z sowami, na granicy zjawił się przystojny młodzieniec. Z za drzew przyglądał się, skąpanej w blasku księżyca dziewczynie. I choć serce jego było chłodem, to poruszył go ten widok. Drzewa od tak dawna o niej szeptały, że niemal znał ją na wylot. Jednak w żaden sposób nie były w stanie oddać jej urody. Była wyjątkowa i piękna, jak blask księżyca.

? Idzie Mróz. Idzie Mróz. ? szumiały drzewa.
? Idzie Mróz! Idzie Mróz! ? piskały radośnie kwiaty pod stopami Odmiennej.

Dziewczyna czekała od lat na tą chwilę. Każdego ranka wypytywała drzewa o Mroza.
Podeszła jeszcze bliżej granicy, wpatrując się w ciemność, gdzie ukryty był jej ukochany.

Mróz wyłonił się z za drzew i Odmienna po raz pierwszy ujrzała jednego z Zimowych Ludzi.
Włosy miał czarne jak smoła, na końcach oprószone lodem. Oczy miał równie ciemne jak jej własne, a skórę jeszcze bledszą.

? Jak tu ciepło.? powiedział cicho, a Odmienna zachichotała razem z kwiatami.
? Równie ciepłe jest moje serce. ? Patrzyła na niego i ujrzała w jego niesamowitych oczach, że lód topnieje i że nie jest sama w swoich uczuciach.
? Spóźniłem się, zaraz wstanie słońce. Muszę odejść, zbyt tu gorąco.
? Będę tu jutro, nigdzie się nie wybieram.

Mróz przyglądał się jej i nie dowierzał jej urodzie, ani dobru które w sobie miała. Była tak inna od dziewcząt z Mroźnych Wzgórz, zwyczajnie Odmienna. Ale to imię do niej nie pasowało, powinna nazywać się?

? Blask Księżyca. ? powiedział na głos, swoim zimnym głosem. Odmienna uniosła brwi ze zdziwienia. ? To powinno być twoje imię. Nadane po raz kolejny, lecz znacznie piękniejsze.

? Blask Księżyca! ? śpiewały kwiaty.
? Blask Księżyca. ? szumiąc, wyszeptały drzewa.

Share This Post
Related Posts
Wyniki konkursu urodzinowego
BOOKATHON: PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA (E.L. JAMES)
wyznania zakupoholiczki
Wyznania zakupoholiczki
  • http://ksiazka-lubieto.blogspot.com/ Iza Bella

    Zakochałam się. W Tobie! Przypadkiem trafiłam na Twój film na youtubie, obejrzałam jeden, dwa, trzy, aż zorientowałam się, że wszystkie. Dziewczyno, jesteś genialna. Zahipnotyzowałaś mnie. :) Właśnie zyskałaś kolejną wierną oglądaczkę. :)))
    Pozdrawiam ciepło!

    • http://bookreviews.pl/ Anita

      Dziękuję! :* I wybacz, że dopiero teraz odpowiadam, ale mój blog był przez pewien czas hmm nieczynny :D Kompletnie tu nie wchodziłam. Nie miałam na niego pomysłu. Tak sobie wisiał bez sensu :)