BOOKATHON: PRZEBUDZENIE (Stephen King)
COŚ SIĘ STAŁO. I to naprawdę COŚ. Zmęczyłam „Przebudzenie” Kinga. Poproszę o oklaski, fanfary oraz confetti. Nie ma confetti, nie ma zabawy. Aaaa! Jeszcze szampan! A tak na serio – cieszę się i to bardzo, ponieważ taka sytuacja, że zaczynam książkę, a potem odkładam ją na kilka miesięcy to dla mnie NOWOŚĆ. I to podwójna nowość, ponieważ to pierwsza powieść Kinga, z którą tak długo się mordowałam, która mi nie podpasowała. Dlaczego?